czwartek, 23 września 2010

Piłkarska (nie)przyjaźń

Swój drugi post na blogu chciałem poświęcić zupełnie innej kwestii (tekst o sumo będzie musiał poczekać : ) ), ale jedno wydarzenie zbulwersowało mnie dzisiaj na tyle, że zdecydowałem się je opisać.

Otóż, Pan Minister Sportu, Adam Giersz, jako kolejny człowiek związany z polskim sportem, postanowił wziąć udział w następnej odsłonie serialu pt. "Zabierzmy Euro Ukrainie, bo jesteśmy tacy zajebiści, że sami zorganizujemy je najlepiej". W tym odcinku zajęto się kwestią organizacji ćwierćfinałów. Artykuł traktujący o tej wypowiedzi i reakcji strony ukraińskiej poniżej:

Ukraina oburzona słowami polskiego ministra

Oczywiście nie Pan Minister pierwszy (i niestety pewnie nie ostatni) w podobny sposób traktuje naszego partnera. Pamiętamy przecież Grzegorza Latę, który w niecały tydzień po wyborze na prezesa PZPN, snuł mocarstwowe plany organizacji Euro wraz z Niemcami (co w pewnym stopniu zmieszało samych niedoszłych organizatorów), a potem w ekspresowym tempie musiał się z tego wycofywać i przepraszać.

Wiadomo że fajnie byłoby organizować Euro w 6 a nie tylko 4 miastach (zwłaszcza, że zarówno w przypadku Chorzowa, jak i Krakowa o wygląd stadionów nie należałoby się martwić), ale ,jakby nie było, do rywalizacji o europejski czempionat startowaliśmy jako równorzędny partner Ukrainy i to przede wszystkim nasi wschodni sąsiedzi ciągnęli cały kram w kierunku upragnionego zwycięstwa. Gdyby nie szef ukraińskiego związku, Grigorij Surkis, a zarazem jeden z członków komitetu wykonawczego UEFA, to pewnie znowu pocałowalibyśmy klamkę drzwi do wielkiego futbolu.

Niestety, oszołomienie własnymi sukcesami i przekonanie o własnej wyższości nad stroną ukraińską (nawet jeżeli momentami uzasadnione) sprawiają, że zamieniamy się czasami w pyszałków i buraków i stawiamy Ukraińców w tak samo niemiłej sytuacji w jakiej my byśmy się znaleźli, gdyby naszymi partnerami byliby, np. Niemcy. Jestem przekonany, że w krótkim czasie okazałoby się, że: za wolno budujemy stadiony, nasza infrastruktura jest śmiechu warta, urzędnicy i procedury są w ogóle nie przygotowane, o PZPN-ie nawet nie wspominając. Wydaje mi się jednak, że Niemcy nie byliby wobec nas tak surowi i potrafiliby wykazać się zrozumieniem i taktem, którego ewidentnie brakuje Nam w stosunkach z Ukrainą.

No cóż, dopóki UEFA ostatecznie nie rozstrzygnie które miasta będą organizowały turniej to możemy się spodziewać jeszcze kilku wyskoków tego typu, w wykonaniu naszych notabli, którzy już przebierają nóżkami na myśl o tym, że "Ukraina się potknie, a my skorzystamy" ("Hi hi hi, ale z nas cwaniaczki"). Zapominamy jednak, że ten mechanizm w zamyśle nie temu ma służyć aby kogoś dobić i kogoś nagrodzić, ale żeby zmobilizować jednego z partnerów (nigdy za wiele podkreślania tego słowa) do podgonienia i dalszej, wytężonej pracy. Jak na razie Ukraińcy regularnie się na nas zawodzą i pod coraz większym znakiem zapytania stoi hasło "jednoczenia dwóch narodów" skoro jedna strona ciągle sprawia wrażenie jakby czekała na wpadkę drugiej.

Reasumując, faux pas, Panie Ministrze. Korzystając z terminologii piłkarskiej, "czerwień dla tego Pana".


Pozdro
Capo

wtorek, 21 września 2010

Cześć!

Cześć!

Rozpoczynam swoją przygodę z blogowaniem, którą planowałem już od bardzo dawna. Pierwsze (i zresztą jedyne) podejście zaliczyłem tak z 4 lata temu, gdy byłem jeszcze intensywnym użytkownikiem Grona (zwłaszcza forum FC Barcelona - pozdrawiam wszystkich forumowiczów ; ) ). Otóż właśnie wtedy wymyśliłem sobie, że założę własne grono i będę tam postował swoje przemyślenia (no bo po co zakładać bloga, skoro mogę wszystko sobie ogarnąć przy okazji korzystania z serwisu, na którym i tak spędzam dużo czasu?). 
Bardzo górnolotnie do tego podszedłem, wysmażając dodatkowo na początek jakiś pretensjonalny, pseudointelektualny tekścik o "myślach nieuczesanych" (  : )  ) i tym , że będę "dzielił się tym, co mi w duszy gra" (  : )  : )  ) . Najzabawniejsze było jednak to, że w krótkim czasie na te deklaracje dała się złapać jakaś dziewczyna, która "wiedziona przeznaczeniem czy przypadkiem" (cytat z mojego pretensjonalnego tekstu ; ) ) zawitała na tym gronie.
Niestety, srodze się zawiodła, bo przez następne dwa tygodnie nic tam nie napisałem i ostatecznie po cichutku się z niego wypisała. O sukcesie całego przedsięwzięcia niech świadczy również fakt, że nawet nie pamiętam jak ten "grono-blog" się nazywał. : )

W każdym razie na gronie już nie działam (choć profil cały czas istnieje), najwięcej czasu spędzam na Facebook'u, ale pomysł bloga chodził za mną cały czas. No i ostatecznie doprowadziłem do jego powstania.

Dlaczego "Capo rozkminka"? A no bo Capo "rozkminia dużo motywów" (4 lata wcześniej napisałbym, że "wiele mi w duszy gra" ; ) ). Interesują mnie różne dziedziny życia, zagadnienia, wydarzenia i bywa, że często "wkręcam się w nie" całkowicie (lub przynajmniej na tyle, na ile pozwala mi na to wolny czas). Brakuje mi tylko forum, za pośrednictwem którego mógłbym podzielić się z kimś swoimi przemyśleniami, pasjami i opiniami. Chciałbym, żeby taką rolę pełnił ten właśnie blog.

Mam nadzieję, że znajdzie się kilka osób, które, tak jak mnie, fascynuje historia, geografia i podróże, astronomia (chociaż ja sam jestem dopiero początkującym obserwatorem nieba), ciekawa i różnorodna literatura, film i teatr, polityka międzynarodowa, które doceniają rywalizację sportową pod różnymi postaciami (siatkówki, piłki nożnej, koszykówki, lekkoatletyki, pływania, snookera, curlingu - to jest szalenie ciekawa dyscyplina : ), są otwarte na różne style muzyczne, i co najważniesze

które będą miały ochotę zajrzeć tu od czasu do czasu, poczytać co nieco, i może nawet podyskutować na jeden z wielu tematów, do których będę się odnosił. 

Każda taka osoba jest mi prawdziwym kompanem i przyjacielem i mile oczekiwanym gościem na tym blogu.

Dlatego serdecznie zapraszam do odwiedzania tego miejsca i czytania postów. 

Pozdrawiam
Capo