niedziela, 26 czerwca 2011

Dobry Hambux jest dobry!!

Aż sam się sobie dziwię, że jeszcze nie pokusiłem się o żaden wpis dotyczący kulinariów. I dzisiaj nastał taki właśnie dzień. Od razu mówię, że nie będę pisał o foie gras, małżach, kawiorze, kuchni fusion czy najnowszych trendach w przyrządzaniu owoców morza, bo się na tym nie znam. Jedno co mogę w tych tematach powiedzieć to to, że zawsze chciałem zjeść homara i może już niedługo spełnię swoje marzenie (mam nadzieję, że uda mi się zjeść to co jest w nim jadalne a zostawić to czego nie powinno się ruszać :) ).


Pokuszę się natomiast o wypowiedź na temat bardzo dobrze mi znany tj. hamburgerów. Zdaję sobie sprawę jak strasznie to zabrzmiało - "Mój ulubiony temat od rana, buła z mięsem, psze pana", ale nie chodzi mi o wynurzenia na poziomie "Super Size Me" Morgana Spurlock'a, tylko o rzetelną wypowiedź w kwestii dobrego wołowego mięsa z rusztu, które można (a nawet należy!) od czasu do czasu spożyć ku chwale ojczyzny, w towarzystwie smacznej bułki, warzywnych dodatków, sosów i nieodłącznego kompana takiego przedsięwzięcia, czyli zimnego piwka (w moim przypadku "zimnego lecha" ;) ).

Wczoraj nadarzyła mi się właśnie taka okazja, gdyż przygotowywałem domowe hamburgery dla znajomych (robiłem to pierwszy raz w życiu!! :) ) i chyba wyszło ok (całe mięso zostało zjedzone i wszyscy jak na razie żyją ;) ). I muszę Wam jednoznacznie powiedzieć, że jest to bardzo fajna opcja na grilla i w gruncie rzeczy dosyć łatwa w przygotowaniu. Jej niebagatelną zaletą jest także to, że od samego początku do końca mamy realny wpływ na to co ostatecznie znajdzie się na naszym talerzu, czego nie można niestety powiedzieć o wyrobach, np. Mac'a.

I tu dochodzimy to fundamentalnej kwestii - co to jest dobry hamburger? Od razu odpowiem, że ja osobiście nie uznaje za takowego sprasowanego kapcia z MacDonald'sa lub podwójnego sprasowanego kapcia (Big Mac), które przy bliższym poznaniu wydzielają dziwne zapachy (nie wiem czy wąchaliście kiedyś Mac'owe burgery? Nie polecam - żyjcie w błogiej nieświadomości :)) i których mięso (szczęśliwie dla niego) ginie smakowo w sałacie i sosach do niej dodanych. W dzieciństwie byłem w stanie akceptować ten hamburgero-podobny wyrób (1. Bo za bardzo nie było wyboru 2. Nie miałem jeszcze wyrobionego smaku, 3. Mam taką teorię, że kiedyś Mac był lepszy a teraz zdziadział w wyniku cięcia kosztów - ale to tylko moja teoria ;)), ale od kilku lat każda wizyta w Mac'u kończy się wkurwieniem (podwójnie irytującym, bo przecież już wcześniej wiedziałem, że nie mam co tam iść (a jednak poszedłem..).


A dla mnie dobry burger musi przede wszystkim wyróżniać się dobrym mięsem (dobrze doprawionym i upieczonym na ruszcie!!) z wyrazistymi sosami, świeżymi warzywami i miękką, lekko chrupiącą bułką. To co Nam proponują "restauracje" typu fast food (uwielbiam to jak Mac określa się mianem "restauracji".. :) ) najczęściej nijak się do tego ma, przy czym trzeba uczciwie przyznać, że w Polsce wygląda to dużo gorzej niż np. w Stanach, gdzie kultura spożywania burgerów (tak! dobrze przeczytaliście - kultura! spożywania burgerów) jest na dużo wyższym poziomie niż u Nas (co jest w sumie zrozumiałe - kultura spożywania kiełbasy u nas jest z kolei wyższa niż u nich :) ).

Jeżeli już miałbym wybierać jakąś sieć to kierowałbym się do Burger Kinga, bo tam czuć przynajmniej że mięso było smażone a nie odgrzewane (nie będę się łudził, że na prawdziwym ruszcie, bo pewnie dodają po prostu aromat dymny, ale i tak smakuje i pachnie to lepiej niż w Mac'u gdzie wszystko pachnie tak samo, czyli nijak. Osobiście określam to jako "zapach Ronalda MacDonalda" ;) ).

Dobre burgery jadłem także kiedyś w Wendy's a wiele dobrego słyszałem o innej amerykańskiej sieci - Denny's (moi dwaj koledzy z wymiany po prostu rozpływali się w pochlebstwach na temat ich burgerów - muszę je kiedyś wypróbować).


Natomiast nie mając dostępu do tego typu lokali można po prostu pójść tropem typowego Amerykanina i zorganizować sobie własne barbecue i przygotować smakowite domowe burgery. Wystarczy tylko mielone, wołowe mięso, bułki do burgerów (które najlepiej podrumienić na ruszcie - wtedy stają się chrupkie), przyprawy do zmieszania z mięsem i ulubione dodatki (warzywa, ser żółty) - pyszota!!!

Na koniec dochodzi jeszcze wątek dodatków do burgera. Można oczywiście odwalać jakąś fazę na happy meal i robić sobie do burgerów fryty (znam takich maniaków :)), ale z własnego doświadczenia wiem, że wystarczy dobre piwko lub cola (oba trunki muszą być zimne) a shake'a można wypić na deser.

Robisz burgera w sobotnie lub niedzielne popołudnie, odpalasz browara, i wcinasz ze smakiem wszystko przy meczu NFL a potem idziesz zagłosować na jakiegoś Busha czy innego McCaina (dla odmiany na tego od frytek ;) ). Life is good!!


Pozdro
Capo

2 komentarze:

  1. Dopiero dziś skonsumowałem ten tekst i... nabrałem ochoty na dobrego burgera! Z colą (jakoś piwo do burgera kłóci się z moim światopoglądem), na leżaczku i w promieniach czerwcowego słońca. Kontynuuj, proszę wątki kulinarne - smacznie to wychodzi. Swoją drogą czekam na tekst o kulturze spożycia kiełbasy w US ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale tu za bardzo nie ma o czym pisać :), bo tak jak napisałem jest ona u nich bardzo niska. Amerykanie nauczyli się jeść kiełbasę głównie od emigrantów. Czają niemiecki "Wurst" i włoskie pepperoni, no i dzięki polskiej emigracji do obiegu (zwłaszcza w NYC i Chicago, ale nie tylko) weszło "polish sausage" (bardzo popularne). Ale takie polish sausage ma niewiele wspólnego z naszym oryginałem, więc też nie ma co się podniecać. I to mniej więcej tyle :)
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń